Iskra Księginice - Barycz Sułów [RELACJA]

2 tygodnie temu | 25.08.2025, 16:56
Iskra Księginice - Barycz Sułów [RELACJA]

Mecz z Iskrą Księginice na wyjeździe to jeden z tych spotkań w obecnej kampanii, który – mimo różnych biegunów obu ekip w tabeli – miał być dla nas jednym z trudniejszych wyjazdów w tym sezonie. Po pierwsze, Iskra u siebie to zawsze niewygodny rywal. Wynikało to z kilku elementów: jednym z nich były wymiary boiska – znacznie mniejsze niż klasyczne 105×68 m – oraz słaba jakość nawierzchni. Oczywiście warunki są takie same dla obu drużyn, ale ewidentnie Iskra posiada atut własnego boiska i skrzętnie go wykorzystuje. Kolejnym elementem naszych meczów w Księginicach jest unosząca się w powietrzu aura chęci „utarcia nosa” faworytowi, jakim jest Barycz. To akurat nie dziwi, bo jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Jednakże w tej, skądinąd sympatycznej miejscowości, odczuwamy wyjątkową niechęć do Baryczy – jakby były to pewnego rodzaju nabyte kompleksy. Trudno nam pojąć, skąd mogą one mieć swoje źródło. Tego wątku jednak nie będziemy tu roztrząsać, bo – jak mawia klasyk – szkoda energii…

Mecz rozpoczął się od mocnego natarcia biało-pomarańczowych i już w 1. minucie Piotr Grzelczak stanął przed wyborną szansą pokonania Krystiana Kisiela w bramce Iskry. Ta próba się nie udała, ponieważ bramkarz w sobie tylko znany sposób sparował piłkę, która ostatecznie trafiła w poprzeczkę. W 4. minucie znów mieliśmy doskonałą okazję do otwarcia meczu, jednak po ofiarnych interwencjach rzucających się obrońców Jakub Gil zmarnował sytuację, trafiając w słupek. Chwilę później, w 5. minucie, ponownie zakotłowało się pod bramką Iskry, ale nie była to już tak dogodna sytuacja do zdobycia gola. Od tego momentu wydawało się, że strzelenie pierwszej bramki przez Sułowian to tylko kwestia czasu. Takie poczucie mieli kibice, ławka i sami zawodnicy na boisku. Ci ostatni – być może właśnie dlatego – przysnęli w 23. minucie, kiedy z głębi pola znakomite podanie otrzymał kapitan Iskry, Wojciech Konefał. Wbiegł między zdezorientowanych naszych środkowych obrońców i z dużą łatwością pokonał Dominika Budzyńskiego. Gospodarze prowadzili 1:0 i jeszcze bardziej zmobilizowali się, widząc szansę na pokonanie lidera!

Nasza drużyna konsekwentnie dążyła do wyrównania, ale była lekko oszołomiona prowadzeniem Iskry i widać było nerwowość w ofensywnych poczynaniach. Na szczęście po kilku minutach złapaliśmy rytm i ponownie zaczęliśmy zagrażać bramce Kisiela.

W 35. minucie defensywa gospodarzy zaspała, skupiając się na będącym na pozycji spalonej Łuczaku. To sprytnie wykorzystał Piotr Grzelczak, który ruszył do podania Wdowiaka za linię obrony i spod samej linii bramkowej wstrzelił piłkę w pole karne. Ta, po koźle, trafiła do Marcina Przybylskiego, który – nietypowo dla siebie – głową precyzyjnie umieścił piłkę w siatce i zdobył premierowego gola dla Baryczy!

Do końca pierwszej połowy mieliśmy przewagę, która jednak nie przełożyła się na kolejne sytuacje bramkowe.

Po zmianie stron przez kilka minut lepiej prezentowali się gospodarze, którzy odważnie podeszli pod nasze pole karne. To zaowocowało kilkoma strzałami i koniecznością wykazania się umiejętnościami Dominika Budzyńskiego. Powoli jednak to my przejmowaliśmy inicjatywę i w 60. minucie rozegraliśmy – moim zdaniem – najładniejszą akcję w tym sezonie. Zapoczątkował ją Paweł Kucharczyk z linii obrony, następnie miękko w pole karne dograł Oskar Majbroda, tam mądrze piłkę zgrał Marcin Przybylski do Piotra Grzelczaka, a ten w swoim stylu z powietrza uderzył obok bezradnego Kisiela. Objęliśmy prowadzenie i w tamtym momencie meczu wydawało się, że pójdziemy po kolejne bramki. W ciągu kilku minut stworzyliśmy następne szanse. W 70. minucie rozegraliśmy kolejną akcję jak z podręcznika – przed polem karnym w sytuacji praktycznie sam na sam z bramkarzem znalazł się Piotr Grzelczak, który został sfaulowany tuż przed szesnastką. Do rzutu wolnego podszedł Wojtek Łuczak i perfekcyjnym strzałem nad murem w górny róg bramki Kisiela nie dał mu najmniejszych szans.

W 80. minucie to gospodarze stworzyli groźną okazję, ale na nasze szczęście nie trafili w bramkę – inaczej końcówka mogłaby być nerwowa.

W doliczonym czasie gry mogliśmy jeszcze dwukrotnie podwyższyć wynik, a udało się tylko raz. Najpierw w korzystnych sytuacjach dwukrotnie w słupek trafiał Adrian Puchała, a później poprawiał Marcin Przybylski (również w słupek). Ostatecznie ta sztuka udała się Przybylskiemu chwilę później, gdy skutecznie wykończył podanie Ignacego Adamkiewicza, który tym samym zaliczył debiutancką asystę w barwach Baryczy a sam „Cinek” wyjeżdża z Księginic z dubletem.  

Finalnie wygrywamy wysoko i przekonująco. Patrząc jedynie na sam wynik – zdecydowanie. Sam przebieg meczu na pewno będzie podlegał analizie sztabu, który przełoży te wnioski na kolejne zwycięstwa w lidze. Dopisujemy następne 3 punkty i stawiamy kolejny krok w drodze do celu. Koncentrujemy się na tych poszczególnych krokach, bo już w środę czeka nas kolejny – mecz z rezerwami pierwszoligowego Chrobrego Głogów w Sułowskiej Twierdzy!

Skład Baryczy: Budzyński – Kucharczyk, Wdowiak, Bogusławski, Leończyk – Majbroda (90’Samołyk), Łuczak (77’ Puchała), Stempin (87’ Adamkiewicz), Gil (Bachta) – Przybylski, Grzelczak (82’ Tomaszewski)

Udostępnij
 
6805632