Derbowy pojedynek z lokalnym rywalem ze Żmigrodu był gwarantem emocji na murawie, ale też istotnej stawki spotkania, jakie miało ono dla naszego zespołu – ze względu na sytuację w tabeli i walkę o pierwsze miejsce na koniec sezonu. Gospodarze byli w bardzo dobrej formie na wiosnę i stanowili bez wątpienia najgroźniejszego przeciwnika dla Baryczy w tej fazie rozgrywek. Był to rywal dodatkowo podrażniony dwiema porażkami z Baryczą, pierwszą jesienną w Sułowie oraz drugą - przegraną w finale rozgrywek pucharowych w Strefie Wrocław.
Barycz musiała zdobyć 3 punkty, natomiast Piast miał ten komfort, że mógł „tylko” przeciwstawić się rozpędzonej i niepokonanej od 7 meczów drużynie Baryczy.
Mecz od samego początku był bardzo wyrównany. W początkowej fazie to Barycz częściej dochodziła do sytuacji pod bramką Filipa Koczorowskiego. Choć nie były to okazje stuprocentowe, to mając na uwadze jakość naszych napastników, nawet z półsytuacji potrafiliśmy zdobywać bramki w poprzednich meczach. Ostatnie 15 minut pierwszej połowy należało jednak do Piasta, który kilkukrotnie poważnie zagroził bramce Dominika Budzyńskiego.
W drugiej połowie biało-pomarańczowi wyszli na boisko z dużą determinacją, by otworzyć wynik. Pod bramką Żmigrodzian co chwilę dochodziło do zagrożenia. Dogodne sytuacje miał m.in. Piotr Grzelczak, który trafił w poprzeczkę. Kilka razy próbował też Wojciech Łuczak, ale jego uderzenia były skutecznie blokowane przez dobrze ustawionych obrońców Piasta.
W 68. minucie trener Tomasz Horwat zdecydował się na zmiany, wymieniając skrzydłowych: Grzegorza Kotowicza i Mateusza Stempina. W ich miejsce na boisku pojawili się Dawid Bąk i Jakub Gil. Już w 72. minucie okazało się, że była to trafna decyzja – po dwójkowej akcji Gil sfinalizował podanie Bąka i zdobył bramkę.
Od tego momentu Barycz kontrolowała przebieg spotkania. Trener Marcin Foltyn dokonał kilku zmian w zespole Piasta, wprowadzając na boisko młodych zawodników. Po stronie Baryczy także doszło do jednej zmiany – Jakub Bohdanowicz zastąpił Wojciecha Łuczaka.
Gdy sędzia Damian Grabowski doliczył 4 minuty do regulaminowego czasu gry, wydawało się, że Piast nie będzie w stanie zagrozić bramce Budzyńskiego. Jednak w ostatniej minucie meczu Żmigrodzianie podjęli jeszcze jedną próbę. Piłka wrzucona w okolice pola karnego nie została skutecznie wybita przez naszych obrońców i trafiła pod nogi Maksymenki, który mocno wstrzelił ją wzdłuż pola bramkowego. Ograbek przedłużył podanie, odbierając szansę na interwencję obrońcom. Na długim słupku piłkę przejął Patryk Łukaszewski i skierował ją do siatki.
Ta bramka sprawiła, że tracimy zwycięstwo i – w praktyce – dwa punkty, co komplikuje naszą sytuację w tabeli. Choć wciąż jesteśmy liderem, to Słowianin ma do rozegrania zaległy mecz z Moto Jelczem Oława. Jeśli go wygra, obejmie prowadzenie i będzie miał dwa punkty przewagi nad nami.
Musimy jednak walczyć do końca i wyciągnąć wnioski na kolejne mecze. Jeżeli awans trzeba będzie wywalczyć przez baraże, to właśnie takie nieudane końcówki jak ta w Żmigrodzie muszą być dla całego zespołu i sztabu ważną lekcją. Kluczowe jest, by wyciągnąć odpowiednie wnioski i następnym razem uniknąć błędów.
Co nas nie zabije, to nas wzmocni! Walczymy dalej!
Do Żmigrodu wracamy 4 czerwca, by bronić
tytułu zdobywcy Dolnośląskiego Pucharu Polski w Finale z rezerwami Miedzi Legnica!
W sobotę czeka nas kolejny ważny mecz ligowy – u siebie z Łużycami Lubań!