Barycz pokonała rezerwy ekstraklasowego Rakowa Częstochowa w półfinale baraży o Betclic 3. ligę 4:0. Przed tym spotkaniem środowisko piłkarskie w obu województwach dawało więcej szans Sułowianom, chociażby ze względu na statystyki, jakie biało-pomarańczowi zgromadzili na swoim koncie. Na korzyść naszej drużyny przemawiała mała liczba straconych bramek w rozgrywkach ligowych (23 gole), podczas gdy Raków II miał na swoim koncie prawie trzy razy więcej bramek straconych. Eksperci, którzy wskazywali na Raków, twierdzili, że duża liczba straconych bramek to efekt bardziej wyrównanej IV ligi śląskiej niż dolnośląskiej, gdzie dominowały dwa zespoły. Mecz barażowy był też w pewnym stopniu porównaniem potencjału obu lig, które uchodzą za jedne z najsilniejszych w Polsce.
Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem – na trybunach zasiadło około tysiąca widzów. Głośny doping i fantastyczna atmosfera, stworzona przez fanatycznie dopingujących z lewej strony trybuny zadaszonej, niosły nasz zespół. To w jakimś stopniu zdeprymowało bardzo młodych zawodników rezerw Rakowa, którzy – oprócz skutecznej obrony – nie mieli zbyt wielu sytuacji pod bramką Dominika Budzyńskiego. Barycz napierała na bramkę Rakowa, w której stał bardzo młody, bo zaledwie 16-letni Karol Góralczyk. Obrońcy Rakowa dzielnie blokowali strzały m.in. Mateusza Stempina, Piotra Grzelczaka czy Grzegorza Kotowicza. W 35. minucie gry defensywa częstochowian popełniła błąd i po dośrodkowaniu Grzegorza Kotowicza z rzutu rożnego pierwszą bramkę dla Baryczy strzałem głową zdobył Maciej Tomaszewski. Niedługo potem, bo w 39. minucie meczu, w podobnej sytuacji – po rzucie rożnym wykonywanym przez Kotowicza – piłkę głową do bramki skierował środkowy obrońca Marcin Wdowiak.
Po przerwie trener Dariusz Klacza zdecydował się na dwie zmiany w swoim zespole i na boisko wszedł m.in. zawodnik, który strzelił najwięcej bramek w IV lidze śląskiej w barwach Rakowa – Adam Basse. Roszady w zespole gości nieco poprawiły obraz gry, ponieważ mecz stał się bardziej wyrównany i Raków częściej gościł pod bramką Budzyńskiego. To jednak Barycz miała w grze więcej konkretów. W 55. minucie meczu fantastycznym dograniem popisał się Grzegorz Kotowicz, który wypatrzył na „długim słupku” wbiegającego Mateusza Stempina. Ten dostał piłkę-marzenie i huknął z pierwszej piłki po długim rogu, nie dając szans młodemu Góralczykowi! Euforia na trybunach i wiara, że tego meczu już nie można było przegrać!
Trener Horwat zdecydował się na kilka zmian – również po to, aby oszczędzać kluczowych zawodników na mecz finałowy, który już po trzeciej bramce nabierał wyraźnych kształtów. Mimo że piłka jest nieobliczalna, wydawało się wtedy, że Barycz ma wszystko pod kontrolą. Od 60. minuty na boisku pojawili się Dawid Bąk oraz Jan Kuźma, a boisko opuścił m.in. bardzo cenny pod kątem finału Wojtek Łuczak. To właśnie po podaniu od Kuźmy, Bąk – w swoim stylu – wbiegł z piłką w pole karne, gdzie został sfaulowany przez obrońcę Rakowa. Bardzo dobrze sędziujący to spotkanie pan Maciej Pelka bez wahania wskazał na 11. metr. Do piłki ustawionej na punkcie karnym podszedł Łukasz Bogusławski i zamienił rzut karny na czwartego gola dla Baryczy. Wynik do końca meczu się już nie zmienił. Goście kończyli spotkanie w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Jakuba Mikołajczyka w 85. minucie.
Podsumowując: choć był to mecz dużego kalibru dla obu drużyn, górę wzięło doświadczenie i jakość, która była po stronie biało-pomarańczowych. Młodzi piłkarze Rakowa bardzo chcieli, ale to nie wystarczyło na rozpędzoną Barycz. Drużyna Tomasza Horwata zrobiła pierwszy ważny krok w stronę awansu.
W finale zmierzymy się z Polonią Nysa, która przyjeżdża do Sułowa podbudowana wygraną w drugim półfinale z Syreną Zbąszynek (Lubuski ZPN).
Czy goście z województwa opolskiego postawią naszym zawodnikom trudne warunki? Przekonamy się w środę! Nie może Was zabraknąć!
Skład: Budzyński, Bohdanowicz, Wdowiak, Bogusławski, Paradowski (80' Matusik), Łuczak (60' Kuźma), Tomaszewski (70' Michalski), Stempin, Kotowicz (70' Puchała), Gil (60' Bąk), Grzelczak (85' Smektała)